Puknąłbym. Za dwie godziny przymusowy, godzinny postój. Trzeba
się poruszać trochę. Druga doba za kierownicą, a końca drogi nie
widać. I jadę tak, jadę. Debilny Marian się włącza na kanał,
gada te swoje pierdoły, Heniek go zbluzgał, ten to potrafi.
Fajki się powoli kończą, zajebiście, że ten postój, że ten
postój zaraz będzie. Odpływać w myślach zaczynam. Wiecie jak to
jest, gdy się czegoś długo nie ma, to fantazja zostaje. Chociaż
głowa pracuje he, he. Snuje sobie we łbie prawie niemieckie kino
dla dorosłych, ciśnienie się podnosi, słonko pięknie grzeje. I
jadę taki wkręcony i nagle widzę, że przy drodze dwie, młode
szprychy machają. Jak dałem po heblach, jak pisnęły opony, prawie
dupę naczepy mi urwało. No, no, lalunie. A nóż widelec łyżka
miska. Więc odkręcam szybę, wychylam się i już chce zagaić, a
wtedy jedna do mnie znienacka: Chcesz być dzisiaj w raju? O kurwa!
Zatkało mnie! Pierdole, nie wierzę! A powiesz to samo jeszcze raz?
Więc ona – taka blondynka, szczupła, niepozorna 17-latka. Niczego
sobie, ale też bez rewelacji, pyta z uśmiechem czy chce być dziś
w raju? Jak nie wyskoczyłem z samochodu, jak pobiegłem sprintem, by
drzwi otworzyć, pomóc wsiąść do Maniusia mojego – a muszę
zaznaczyć, że rzadko mi się zdarza taki motyw. Ja pierdole! Chyba
ten w górze jednak istnieje i spoko z niego gość. Czyta w myślach
he,he. Flachę bym mu postawił za taki prezent. Mistrzostwo świata.
No i dobra, wsiadły. Jedziemy do przodu cały czas, a zaraz postój,
zajazd, las. We łbie normalnie piżdziec. Wydaję mi się nawet, że
aż za dużo mówiłem z podniecenia akcją. Wiecie jak to jest,
człowiek jedzie tak kilka dni pod rząd sam i się tu kisi. Jedynie
z innymi brzuchatymi frajerami za kółkiem przez radyjko można
pogadać. Na postoju śmierdzi się potem, a od fajek mam żółte
palce. A tu nagle i to dwie – młode, świeże, pachnące. Może
nie w moim typie, ale gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co
się ma. I chuj. Siedziały obok i to one niebo zaproponowały. Za 10
minut odpoczynek. Gadka szmatka, skąd dokąd i dlaczego. Te się
uśmiechają, czarna może bardziej zalotna, macha rzęskami i
paznokcie pomalowane ma. Blondyna teraz jakaś wyłączona. Więc
mówię im, że nie spodziewałem się, że dotrę dziś do bram
raju. Ożywiła się wtedy blondyna, zwróciła w moją stronę i
mówi, że taka widocznie wola boska była i że dziękuje mi, że je
podwożę. Przyjemność będzie obustronna - odpowiedziałem
zaskakując samego siebie, skąd ja takie mądre przysłowie znam.
Może w radiu powiedzieli – z resztą nie ważne. No to jak
dziewczyny, co dalej będzie? Te patrzą na mnie i na siebie i nagle
jedna w torbie grzebać zaczyna i mi „Strażnice” podaje! Może
pan poczytać na postoju albo przed snem? Nie wiem czy wyobrażacie
sobie jak mnie wtedy kurwica strzeliła.Rzuciłem gazetę. Znowu się
z piskiem zatrzymałem, drzwi otworzyłem i powiedziałem:
Wypierdalać, ale to już! Ja swojego Boga mam i nikt mi nie będzie
mówił gdzie raj, gdzie sraj.